Recent Posts

Ciąg dalszy nastąpił..

Ciąg dalszy nastąpił..

Jak mówiłam, złe informacje nie są moimi ulubionymi :D. Niestety jest ich coraz więcej. Wczoraj byłam u okulisty i czekają mnie okularki. Ogólnie spoko, bo będę ich używać tylko do czytania, oglądania tv itd. pisania postów czy prowadzenia samochodu. Większym problemem jest nierówność wady, w 

Gorsze chwile

Gorsze chwile

No niestety trochę poszalałam. Chciałam skorzystać z wyjścia, a wyszło jak zawsze. Przeforsowałam sobie nogi i w sumie od 2 dni leżę i czekam. Haha. Mimo, że jest już lepiej to muszę uważać i chodzić jak najmniej. To właśnie najbardziej dobija. Jesteś całkowicie zależny teraz 

Jestem szczęściarą 2, czyli KOCHAM SWOJE ŻYCIE !

Jestem szczęściarą 2, czyli KOCHAM SWOJE ŻYCIE !

17.02 DO DOMU!!. Od rana ściśnięty żołądek. Pytanie czy urosłam, czy wyjdę, czy w końcu się uda. I ta piękna wiadomość od mojej „starszej siostry” KOCHAM CIĘ, że wyniki podrosły z 30 tys płytek do 50 tys.Pierwsza reakcja, płacz! Nawet nie płacz, ryk, zalałam się łzami jak głupia. W prawdzie normalni ludzie mają od 120 tys, ale najważniejsze, że jest tendencja wzrostowa. Poczucie ulgi i raz dwa pakowanie. Potem niestety dłuuugie czekanie na wypis haha , ale w sumie nie było dla Nas to takie ważne. Najważniejsze , że to już koniec. Potem leki, oczywiście części nie było w aptekach , w których byliśmy. Trzeba było również parę zamówić. No cóż taka choroba. W końcu wejście do domu, spotkanie ukochanego. Nerwy, stres i płacz haha. Coś cudownego 😀

16809705_1230113580418197_1525255379_n

Jednak wyjście ze szpitala to nie jest tylko uciecha, że zobaczę ukochanego, rodzinę, przyjaciół. Byłam szczęśliwa, że wracam do normalnego życia, ale też wtedy zadajesz sobie pytanie co będzie teraz dla Ciebie normalnym życiem. Zero tłumów, mało znajomych, z mieszkania wychodzić tylko w maseczce. Strach całować narzeczonego. Niestety nie tylko szpital nas ogranicza. W domu zakładamy sobie następną klatkę, ale tutaj na szczęście jest więcej możliwości. Tylko i wyłącznie od Nas zależy jak wykorzystamy ten czas! Czy będziemy leżeć i jęczeć, że jesteśmy chorzy. Czy ruszymy tyłek i zaczniemy się spełniać! Marzenia można spełniać nawet z domu, może nie wszystkie, ale w końcu z tego domu też się wyjdzie :). Najważniejsze to nie załamywać się i przeć do przodu jak się tylko da. Ja w tej chwili nie jestem w stanie jeszcze nic zrobić, ale dużo planuje. Kiedy głowa zacznie mi się ogarniać zacznę się ostro uczyć do licencjatu, włoskiego, cz. Póki co mogę uprawiać swoje hobby! Śpiew, makijaż, szycie, różne DIY. Zobaczycie w następnych postach kupiłam drewniane pudełeczka, będzie malowanie. Wszystko co mnie zawsze interesowało, ale nie miałam nigdy czasu. Znajdźmy ten czas. Czas dla siebie, dla swoich marzeń. Każdy człowiek byłby wtedy szczęśliwszy, a przecież właśnie o to w życiu chodzi. Musimy zacząć doceniać małe rzeczy. W noc po wyjściu o 4 wstałam w nocy do toalety, kiedy stanęłam przed lustrem i zdałam sobie sprawę, że jestem w domu z rodzicami. Zaczęłam płakać. Z płaczem poleciałam do przerażonej Mamy, a ja byłam po prostu tak bardzo szczęśliwa z tego, że jestem w domu z bliskimi. Zacznijmy doceniać ludzi, bo jest naprawdę mnóstwo ludzi, których warto docenić. Ja nawet nie spodziewałam się, że tylu ludzi będzie mnie wspierać i motywować. Jesteście najcudowniejsi. Najchętniej z każdym bym pogadała i się spotkała na herbacie. Nie wiem w jaki sposób dziękować i opisać co czuję, więc po prostu DZIĘKUJĘ i postaram się jak najlepiej prowadzić bloga, motywować i sprawiać, że będziecie się uśmiechać do ekranu jak ja teraz!

16805107_1230120817084140_220059226_o(1)

16810633_1230120783750810_681992241_o(1)

Ostatnia sprawa miłość. Jak widzieliście na instagramie i snapie właśnie się zaręczyłam. Cudowne uczucie. Najcudowniejsze kiedy wiesz, że facet wytrzyma wszystko. Mało kto potrafiłby być z drugą osobą wiedząc, że może nie przeżyć choroby. I jest w stanie spędzić z nią resztę życia, które nie wiadomo ile będzie trwało. Wszystko jest niepewne, a on również musi sobie radzić z tym stresem. Są trudne i wzruszające chwile. Wymioty, biegunki i wahania nastrojów. Jednak On ten jedyny przy Tobie trwa. I chociaż są kłótnie. Jak to w życiu to wiesz, że kiedy będzie źle. Ten jedyny będzie czekał z otwartymi ramionami. Wiem, że pewnie dużo dziewczyn tak twierdzi o swoich chłopakach, ale MÓJ JEST NAJLEPSZY. Haha. Kochajmy się i szanujmy. Bądźmy dla siebie dobrzy, bądźmy dla siebie mimo wszystko. Każdy z Nas ma krzyż, który potrafi udźwignąć. Ja swój dźwigam i uważam, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Kocham swoje życie i je szanuje. Róbcie to samo!!!

16808535_1230113557084866_1191977491_n

16649294_1229090883853800_1956130339068446632_n

 

 

Zrzucam skórę

Zrzucam skórę

Wyniki ogólnie są w porządku, niestety nie chcą rosnąc tylko białe krwinki. Nie wiadomo czy uda się wyjście w tym tygodniu.. Już nawet nie czułam smutku, ale wkurzenie, normalnie mnie zdenerwowały. Teraz krzyczę na nie żeby zaczęły rosnąć, koniec tego leniania się. Mam nadzieję, że 

Sprawa się rypła

Sprawa się rypła

Okazało się, że bakteria to mój najmniejszy problem. Spadła mi znowu morfologia i tutaj mamy 3 opcje, z których tylko jedna jest dla mnie dobra. Pierwsza i najgorsza z  opcji to, jeśli leki hamujące chorobę dawca przeciwko biorcy niszczą mi tą morfologie. Wtedy trzeba zmniejszyć 

Być albo nie być

Być albo nie być

8068

Na początek super wiadomości! Doktor odstawił mi już leki na wirusa, które hamowały wzrost wyników oraz magnez który mnie męczył. Oznacza to mniej kroplówek, a co za tym idzie bliżej dom! Został już tylko antybiotyk na bakterie oraz dostałam coś na odporność, ale tylko raz dziennie. W końcu będę się wysypiać :D. MEEEGAA JESTEM SZCZĘŚLIWA!!!

Dzisiaj post o tym jak to, tak na prawdę jest z tym przeszczepem, ponieważ sporo osób myśli, że po przeszczepie już jest spokój i jest się zdrowym. Hehe no niestety jak widać na moim przykładzie, wcale tak nie jest. Po przeszczepie w dalszym ciągu nasze życie jest zagrożone. W każdej chwili może być odrzucony przez nasz organizm, dlatego ta choroba przeszczep przeciwko biorcy, którą miałam była lekko przerażająca. Mam nadzieje, że te leki będą lepsze i szpik się utrzyma oraz oczywiście w końcu przyjmie. Szpik jak pisałam może się przyjąć lub nie. Stąd być albo nie być. Jednak załóżmy, że się przyjmie, tutaj kolejny szkopuł może to trwać 6 miesięcy, rok, dwa lub parę. Łatwo nie będzie, ale najważniejsze żeby w domu! Także walka trwa i jeszcze potrwa, ale nie poddajemy się. Idziemy do przodu mimo ograniczeń, bo warto spełniać marzenia i plany. I tego właśnie Wam życzę pokonujcie samych siebie nie patrzcie na innych ludzi. Róbcie swoje, ale nie raniąc innych i cieszcie się życiem, bo życie jest kruche! Ja dostałam drugą szansę i na pewno ją wykorzystam!

Jeśli ktoś ma do mnie jakieś pytania lub chce po prostu porozmawiać zapraszam na fb oraz zakładki kontakt:) Przesyłam MOC POZYTYWNEJ ENERGII I BUZIAKI ze szpitalnego łóżka!

 

Jak radzić sobie z nudą w szpitalu ?

Jak radzić sobie z nudą w szpitalu ?

Postanowiłam napisać ten post, ponieważ ostatnio koleżanka zapytała się mnie jak sobie radzę z nudą w szpitalu. To jest masakra kiedy jest się zamkniętym w izolatce tyle czasu. Ona też jest właśnie po przeszczepie i już nie wie w co ręce włożyć, więc wypisałam jej 

Wygrywam!

Wygrywam!

Jest doobrze! Wyniki idą w górę, infekcji żadnych nie mam. Została bakteria i chwilowa cukrzyca przez, którą niestety trochę schudłam, ale od początku. Kiedy miałam słabe wyniki z morfologii okazało się, że to przez leki. Zamienione leki poprawiły kondycję morfologii za to zepsuły leukocytoze odpowiedzialną 

Walka ciąg dalszy..

Walka ciąg dalszy..

blog

Walczymy dalej, jak pisałam po tygodniu zabawy w domu wróciłam w szpitalne progi. Badania, badania i co ? Choroba dawca przeciwko biorcy. No pięknie, leczymy. Podczas leczenia niestety przez leki dostałam wirusa cytomegalii, więc trzeba było go również wyciszyć. W taki sposób przeleżałam kolejny miesiąc, ale zdążyłam wyjść na święta i sylwka, więc byłam wniebowzięta ! Pobyt też nie był zły, jakiś czas leżałam sobie sama. Potem musieli mnie przenieść do innej sali z panią, która była BAARDZO gadatliwa. Nie przeszkadzało mi to w żadnym razie, bo dzięki temu było zabawnie i miło. Samemu można zwariować, a z nią przetrwałam resztę miesiąca który tam spędziłam. Iiii ten dzień powrót domu. Ledwo szłam, ale byłam szczęśliwa ze spotkania ze swoim łóżkiem! Moje szczęście nie trwało jednak długo, bo z tym łóżkiem się nie byłam w stanie rozstać. 2 tygodnie spędzone w domu przespałam. Nie jadłam. Ledwo się myłam. Nie wychodziłam prawie z łóżka, oprócz przechadzek z pokoju do pokoju, do których zmuszał mnie kochany Tata. Piłam tylko leki, które jak później się okazało właśnie mnie wyniszczały. O IRONIO, ale o tym dowiedziałam się dalej. Kiedy wróciłam do szpitala, ponieważ kolejny raz było podejrzenie choroby dawca przeciwko biorcy, i siedzę tu do teraz. Mija 3 tydzień kolejnego mojego spotkania z tym oddziałem i oby ostatnie. Przy leczeniu, mój organizm zdecydował, że nie da mi tak łatwo wyjść. Ponownie pojawił się wirus cytomegalii, niestety to wirus , który jest w każdym z nas, lecz u mnie trzeba go trochę mocniej leczyć. Wywołują go leki na przeszczep przeciwko biorcy, żeby było śmiesznie. Wtedy okazało się, że niszczą mnie leki. Załamka! Kurde tyle czasu spędziła zamknięta, bojąc się o to, że odrzuci mi szpik, a tu leki. AAAA haha, niestety takie życie lecimy dalej. W końcu można odetchnąć z ulgą przynajmniej już wiadomo co się dzieje. Jestem z tego powodu bardzo zadowolona, bo w końcu wrócę do domu i będę mogła zdrowieć! Szpik się będzie przyjmował, a ja zacznę spełniać marzenia, żyć i JEŚĆ! Wracając do mniej przyjemnych rzeczy. Przy osłabionej odporności podczas brania antybiotyków i zbierania zarazków złapałam bakterie. Haha dzięki losie. Bakterie wyleczymy w tydzień, w między czasie wyjdą ze mnie złe leki i wejdą na spokojnie dobre. Do tego doszła mi jeszcze dieta dla cukrzyków, moja wina! Sterydy i słodycze to złe połączenie. Zrobiła mi się też plamka na oku przez którą źle widzę, ale to pierdoła szybko minie. Leczenie bakterii powinniśmy zakończyć w piątek, więc jeśli bakteria da się ubić i już nic nowego nie wyskoczy to wyjdę! No to trzymajmy kciuki, módlmy się i pijcie za najszybsze wybicie okropieństwa! Przesyłam miłość, pozytywną energię i buźkę spuchniętą od sterydów! Ania

Wracam i opowiadam

Wracam i opowiadam

No to wracam, przerwa niestety wynikła z powodu upadku sprzętu. Mam na myśli komputer oraz siebie samą ! Dzisiaj napiszę o pobycie w Katowicach. Niby trwało to 1,5 miesiąca, ale w sumie szybko minęło. Pierwszy tydzień był niestety leczeniem kataru. Psia krew zawsze mnie męczyły