17.02 DO DOMU!!. Od rana ściśnięty żołądek. Pytanie czy urosłam, czy wyjdę, czy w końcu się uda. I ta piękna wiadomość od mojej „starszej siostry” KOCHAM CIĘ, że wyniki podrosły z 30 tys płytek do 50 tys.Pierwsza reakcja, płacz! Nawet nie płacz, ryk, zalałam się łzami jak głupia. W prawdzie normalni ludzie mają od 120 tys, ale najważniejsze, że jest tendencja wzrostowa. Poczucie ulgi i raz dwa pakowanie. Potem niestety dłuuugie czekanie na wypis haha , ale w sumie nie było dla Nas to takie ważne. Najważniejsze , że to już koniec. Potem leki, oczywiście części nie było w aptekach , w których byliśmy. Trzeba było również parę zamówić. No cóż taka choroba. W końcu wejście do domu, spotkanie ukochanego. Nerwy, stres i płacz haha. Coś cudownego 😀
Jednak wyjście ze szpitala to nie jest tylko uciecha, że zobaczę ukochanego, rodzinę, przyjaciół. Byłam szczęśliwa, że wracam do normalnego życia, ale też wtedy zadajesz sobie pytanie co będzie teraz dla Ciebie normalnym życiem. Zero tłumów, mało znajomych, z mieszkania wychodzić tylko w maseczce. Strach całować narzeczonego. Niestety nie tylko szpital nas ogranicza. W domu zakładamy sobie następną klatkę, ale tutaj na szczęście jest więcej możliwości. Tylko i wyłącznie od Nas zależy jak wykorzystamy ten czas! Czy będziemy leżeć i jęczeć, że jesteśmy chorzy. Czy ruszymy tyłek i zaczniemy się spełniać! Marzenia można spełniać nawet z domu, może nie wszystkie, ale w końcu z tego domu też się wyjdzie :). Najważniejsze to nie załamywać się i przeć do przodu jak się tylko da. Ja w tej chwili nie jestem w stanie jeszcze nic zrobić, ale dużo planuje. Kiedy głowa zacznie mi się ogarniać zacznę się ostro uczyć do licencjatu, włoskiego, cz. Póki co mogę uprawiać swoje hobby! Śpiew, makijaż, szycie, różne DIY. Zobaczycie w następnych postach kupiłam drewniane pudełeczka, będzie malowanie. Wszystko co mnie zawsze interesowało, ale nie miałam nigdy czasu. Znajdźmy ten czas. Czas dla siebie, dla swoich marzeń. Każdy człowiek byłby wtedy szczęśliwszy, a przecież właśnie o to w życiu chodzi. Musimy zacząć doceniać małe rzeczy. W noc po wyjściu o 4 wstałam w nocy do toalety, kiedy stanęłam przed lustrem i zdałam sobie sprawę, że jestem w domu z rodzicami. Zaczęłam płakać. Z płaczem poleciałam do przerażonej Mamy, a ja byłam po prostu tak bardzo szczęśliwa z tego, że jestem w domu z bliskimi. Zacznijmy doceniać ludzi, bo jest naprawdę mnóstwo ludzi, których warto docenić. Ja nawet nie spodziewałam się, że tylu ludzi będzie mnie wspierać i motywować. Jesteście najcudowniejsi. Najchętniej z każdym bym pogadała i się spotkała na herbacie. Nie wiem w jaki sposób dziękować i opisać co czuję, więc po prostu DZIĘKUJĘ i postaram się jak najlepiej prowadzić bloga, motywować i sprawiać, że będziecie się uśmiechać do ekranu jak ja teraz!
Ostatnia sprawa miłość. Jak widzieliście na instagramie i snapie właśnie się zaręczyłam. Cudowne uczucie. Najcudowniejsze kiedy wiesz, że facet wytrzyma wszystko. Mało kto potrafiłby być z drugą osobą wiedząc, że może nie przeżyć choroby. I jest w stanie spędzić z nią resztę życia, które nie wiadomo ile będzie trwało. Wszystko jest niepewne, a on również musi sobie radzić z tym stresem. Są trudne i wzruszające chwile. Wymioty, biegunki i wahania nastrojów. Jednak On ten jedyny przy Tobie trwa. I chociaż są kłótnie. Jak to w życiu to wiesz, że kiedy będzie źle. Ten jedyny będzie czekał z otwartymi ramionami. Wiem, że pewnie dużo dziewczyn tak twierdzi o swoich chłopakach, ale MÓJ JEST NAJLEPSZY. Haha. Kochajmy się i szanujmy. Bądźmy dla siebie dobrzy, bądźmy dla siebie mimo wszystko. Każdy z Nas ma krzyż, który potrafi udźwignąć. Ja swój dźwigam i uważam, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Kocham swoje życie i je szanuje. Róbcie to samo!!!