Miesiąc: styczeń 2017

Jak radzić sobie z nudą w szpitalu ?

Jak radzić sobie z nudą w szpitalu ?

Postanowiłam napisać ten post, ponieważ ostatnio koleżanka zapytała się mnie jak sobie radzę z nudą w szpitalu. To jest masakra kiedy jest się zamkniętym w izolatce tyle czasu. Ona też jest właśnie po przeszczepie i już nie wie w co ręce włożyć, więc wypisałam jej 

Wygrywam!

Wygrywam!

Jest doobrze! Wyniki idą w górę, infekcji żadnych nie mam. Została bakteria i chwilowa cukrzyca przez, którą niestety trochę schudłam, ale od początku. Kiedy miałam słabe wyniki z morfologii okazało się, że to przez leki. Zamienione leki poprawiły kondycję morfologii za to zepsuły leukocytoze odpowiedzialną 

Walka ciąg dalszy..

Walka ciąg dalszy..

blog

Walczymy dalej, jak pisałam po tygodniu zabawy w domu wróciłam w szpitalne progi. Badania, badania i co ? Choroba dawca przeciwko biorcy. No pięknie, leczymy. Podczas leczenia niestety przez leki dostałam wirusa cytomegalii, więc trzeba było go również wyciszyć. W taki sposób przeleżałam kolejny miesiąc, ale zdążyłam wyjść na święta i sylwka, więc byłam wniebowzięta ! Pobyt też nie był zły, jakiś czas leżałam sobie sama. Potem musieli mnie przenieść do innej sali z panią, która była BAARDZO gadatliwa. Nie przeszkadzało mi to w żadnym razie, bo dzięki temu było zabawnie i miło. Samemu można zwariować, a z nią przetrwałam resztę miesiąca który tam spędziłam. Iiii ten dzień powrót domu. Ledwo szłam, ale byłam szczęśliwa ze spotkania ze swoim łóżkiem! Moje szczęście nie trwało jednak długo, bo z tym łóżkiem się nie byłam w stanie rozstać. 2 tygodnie spędzone w domu przespałam. Nie jadłam. Ledwo się myłam. Nie wychodziłam prawie z łóżka, oprócz przechadzek z pokoju do pokoju, do których zmuszał mnie kochany Tata. Piłam tylko leki, które jak później się okazało właśnie mnie wyniszczały. O IRONIO, ale o tym dowiedziałam się dalej. Kiedy wróciłam do szpitala, ponieważ kolejny raz było podejrzenie choroby dawca przeciwko biorcy, i siedzę tu do teraz. Mija 3 tydzień kolejnego mojego spotkania z tym oddziałem i oby ostatnie. Przy leczeniu, mój organizm zdecydował, że nie da mi tak łatwo wyjść. Ponownie pojawił się wirus cytomegalii, niestety to wirus , który jest w każdym z nas, lecz u mnie trzeba go trochę mocniej leczyć. Wywołują go leki na przeszczep przeciwko biorcy, żeby było śmiesznie. Wtedy okazało się, że niszczą mnie leki. Załamka! Kurde tyle czasu spędziła zamknięta, bojąc się o to, że odrzuci mi szpik, a tu leki. AAAA haha, niestety takie życie lecimy dalej. W końcu można odetchnąć z ulgą przynajmniej już wiadomo co się dzieje. Jestem z tego powodu bardzo zadowolona, bo w końcu wrócę do domu i będę mogła zdrowieć! Szpik się będzie przyjmował, a ja zacznę spełniać marzenia, żyć i JEŚĆ! Wracając do mniej przyjemnych rzeczy. Przy osłabionej odporności podczas brania antybiotyków i zbierania zarazków złapałam bakterie. Haha dzięki losie. Bakterie wyleczymy w tydzień, w między czasie wyjdą ze mnie złe leki i wejdą na spokojnie dobre. Do tego doszła mi jeszcze dieta dla cukrzyków, moja wina! Sterydy i słodycze to złe połączenie. Zrobiła mi się też plamka na oku przez którą źle widzę, ale to pierdoła szybko minie. Leczenie bakterii powinniśmy zakończyć w piątek, więc jeśli bakteria da się ubić i już nic nowego nie wyskoczy to wyjdę! No to trzymajmy kciuki, módlmy się i pijcie za najszybsze wybicie okropieństwa! Przesyłam miłość, pozytywną energię i buźkę spuchniętą od sterydów! Ania

Wracam i opowiadam

Wracam i opowiadam

No to wracam, przerwa niestety wynikła z powodu upadku sprzętu. Mam na myśli komputer oraz siebie samą ! Dzisiaj napiszę o pobycie w Katowicach. Niby trwało to 1,5 miesiąca, ale w sumie szybko minęło. Pierwszy tydzień był niestety leczeniem kataru. Psia krew zawsze mnie męczyły