Dołek

Dołek. W tej chwili go nie mam, ale czasem przychodzi w nieoczekiwanym momencie. Najczęściej z bratem lękiem. Się dobrali. To tak jak ze znajomymi, których nie lubimy. Zrządzeniem losu czasem musisz ich spotkać i jakoś przetrzymać. Zaczyna się od głupiej sprawy, tzn. dla Was ona może wydać się głupia, dla mnie to coś wielkiego, bo świadczy o mojej niepełnosprawności. Kiedy nie mogę wstać z podłogi i muszę na kolanach czołgać się do czegoś o co mogę się oprzeć i wstać. Kiedy kucnę,upadam i ktoś musi mnie podnieść z ziemi. Wtedy zdaję sobie sprawę co zrobiła ze mną choroba i jak bardzo mnie wyniszczyła. Potem jest już tylko gorzej, patrzę na swoje jasne, ciemne i teraz nawet lekko zielone plamy na rękach, nogach i pod oczami. Pod oczami wyglądają jakbym się rozmazała, no cóż.

Myślę o tym ile czasu straciłam na to g*wno. Tak wiem, ale żyjesz.. Nie wiem co bym robiła przez te dwa lata, ale na pewno nie chciałam ich spędzić w szpitalnych murach.

Jednak w końcu uświadamiam sobie ile też zyskałam. Blog, Was ludzi którzy mnie czytają i wspierają. Zaciśnięcie więzi z rodziną. I pokazałam swoją siłę. Wielką siłę z jaką pokonuje wszystko co staje mi na drodze. Każdy z nas ma taką siłę. Wystarczy ją w sobie znaleźć. 🙂

Ostatnio pogoda nas rozpieszczała, więc wybrałam się jeszcze raz na dzień nad jeziorko. Mimo smarowania się kremem znowu się opaliłam. Mama jest wkurzona, bo się nie smaruje, a dalej blada. Haha. Trzymam dietę , ćwiczę i to jeszcze nie czas, ale już widzę i czuję efekty. Pewnie jakoś pod koniec sierpnia pokaże Wam co z tego wyjdzie! Nie mogę się doczekać i spoiler spodnie już nie spadają mi z tyłka :D. Zadbałam o siebie i jestem szczęśliwa 🙂



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *