Ja też płaczę.

Ja też płaczę.

Hej, tak jak zawsze powtarzam. Ja też płaczę, też załamuję się jak każdy zdrowy, czy chory. Ostatnio dobijają mnie ograniczenia z każdej strony, od jedzenia po wyjście na dwór. Diety, szybkie męczenie się, uzależnienie od innych osób. Nawet jedzenia nie zrobię sobie sama, co najwyżej odgrzeje.

Dzisiaj byliśmy z rodzicami na wsi, było cudownie, Tata rozłożył mi leżak i tak sobie siedziałam wygrzewając się na słońcu. Tak siedziałam, siedziałam ale wstać nie mogłam. Poczekałam na Tate  i znowu musiałam poprosić o pomoc. Przy każdej takie sytuacji mam załamania. Czuję się jak małe dziecko, które nie może być pozostawione na chwile same. Gdybym usiadła gdzieś na podłodze, musiałabym najpierw doczołgać się  do najbliższego krzesła albo musiałabym poczekać na pomocną dłoń. Jestem wciąż za słaba.

Załamania pojawiają się również kiedy jestem sama. Rodzice maja swoje sprawy, znajomi też. Nie masz z kim posiedzieć, pogadać, nagle zaczynasz odczuwać straszną samotność. Oczywiście mam dużo rzeczy do zrobienia ale z powodu braku siły znowu jestem ograniczona. Brak regularnego kontaktu z rówieśnikami zaczyna skutkować mimo wszystko odizolowaniem. Wiem ze nikt nie chce żebym się tak czuła, ale jest to nieuniknione. Nawet kiedy jestem z Mamą w domu, ona gotuje, sprząta, uczy się, ja wtedy leżę przed tv, pracuje na komputerze lub przechodzę z pokoju do pokoju wtedy też czuję się samotna.

Wstyd mi przyznać się, ale ostatnio miałam również male załamanie ze względu na swój wygląd. Wychudzona, z krótkimi włosami,  pyzatą buzią, schodzącą skórą i paznokciami. Trudno jest czuć się piękną. Wiem, że przytyje, pućki zejdą, a włosy odrosną, ale jednak trzeba do tego czasu dużo cierpliwości.

Ostatnio cieszyłam się jak głupia, kiedy przyjaciółka stwierdziła, że uda mi przytyły, haha. Opuchlizna zejdzie kiedy skończą mi się sterydy, więc jeszcze trochę poczekam. Za to włosy, no z tym będzie dłuższe czekanie. Coraz częściej myślę o peruce, ale nie potrafię się przekonać, bo myślę sobie – Po co mi, zaraz będę miała ładne, własne włoski. Dzisiaj jest okey mam kochającego mężczyznę i inne wspaniałe osoby dookoła siebie, w tym również Was, ponieważ niesamowicie mnie wspieracie.

Dam radę, jestem szczęśliwa, że jestem w domu. Jutro jadę rano na badania. Jak zawsze stresuję się, ale myślę, że będzie dobrze, plamki na skórze powoli schodzą i czuje się świetnie. Jestem dobrej myśli, nie mam zamiaru pakować na zapas (mam na myśli przeprowadzkę do szpitala)!



4 thoughts on “Ja też płaczę.”

  • Jesteś śliczna! Za każdym razem kiedy przewija mi się Twoje zdjęcie przez tablicę na fejsie, a siedzi koło mnie moja mama to mówi „ale ona jest śliczna” i ja tak za każdym razem myślę i uważam, że większość osób tak ma! 🙂 Piękno masz w sobie, więc nie ważna jest chwilowo opuchnięta buzia, zawsze kiedy się uśmiechniesz jesteś piękna! 🙂 Zamiast załamywać się, że nie możesz podnieść się z leżaka pomyśl jak wspaniale jest, że masz kogoś kto może Ci podać tą pomocną dłoń, a jak już dojdziesz do siebie to na pewno będziesz mogła się odwdzięczyć ludziom, którzy Cię kochają. :))) Buziaki Ania, trzymaj się cieplutko :*

  • Poddaję się, już ze dwadzieścia razy kasowałam komentarz, bo nie potrafię znaleźć słów, które by wyrażały mój ogromny podziw dla Ciebie i Twoich rodziców. Przekaż im, że mają wierną fankę! 😉

  • Jesteś piękna, mądra i cholernie silna . Ba, Kochana, Ty jesteś niezniszczalna! Całuję Cię mocno i jeszcze mocniej pozdrawiam! <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *