Końca nie widać..

Końca nie widać..

No nie powiem, żebym się nie wkurzyła. Najpierw opuchlizna na twarzy, nie wiadomo skąd, po co i dlaczego. Dostałam znowu sterydy, taki plus, że dzięki temu trochę przytyję. Na buzi minęło za to stopy spuchły, zapewne od wody. Też nie ma się martwić, ale trzeba sprawdzić krew co tam się tak naprawdę dzieje. I tutaj już strach, bo wyniki poleciały dóóół. Piękne płyteczki, których było prawie 400 spadły do 80.. To nawet nie dolna granica, a już byłam taka z nich dumna. Oprócz tego doktor stwierdził, że mam wyniki jakbym była zagłodzona. Od razu dostałam skierowanie do szpitala. Spokojnie tylko na jednodniowy, a właściwie parogodzinny pobyt i pobieranie szpiku. Jutro jadę po wyniki i wszystko się okaże. Liczę, że to tylko chwilowy upadek, ale w sumie ja się nie znam. Mam podobno też alergie na coś. Każdy obwinia mojego małego włochatego skarba, ale ja go i tak więcej nie oddam! Co wyszło ze szpiku i czy wyniki się poprawiają dam znać na instagramie zapewne, więc tam polecam obserwować.

Zawiodłam się i jest mi trochę smutno przez to wszystko, bo szczerze miałam nadzieje na regularne szczepienia, normalne jedzenie i koniec haha. Niestety nie wyszło, ale też nie ma co narzekać. Najważniejsze jest, że nie trafiłam do szpitala. Rodzice akurat byli na wakacjach, więc z obiadami szpitalnymi dopiero bym się zagłodziła! Cieszę się, że jestem z rodzinką i pieskiem i tego się trzymam.

Na wakacje do Wrocławia niestety nie pojadę, może jak się polepszy to o czymś pomyślimy. Mam nadzieję, że uda mi się wyrwać. W niedziele mam ślub przyjaciółki, więc chociaż trochę potańczę i pojem. W następnym poście pewnie w końcu będą jakieś zdjęcia. Zobaczycie jak ładnie tyję, hehe.

Przed sterydami

Po sterydach!

 



5 thoughts on “Końca nie widać..”

  • Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Najważniejsze, że jesteś w domku. To robi ogromną robotę i potrafi sprawić cuda w kwestii wzrostu wyniczków. Ja sama za dwa tygodnie idę na przeszczep i trochę się obawiam tej całej „imprezy” i życia po. A Tobie życzę wszystkiego najlepszego! trzymaj się! 🙂

  • Ania jesteś jedną z najsielniejszych osób jaką znam! Czytam Twojego bloga i podziwiam bardzo i mocno wierzę że Twoje wysiłki już zaraz przyniosą efekty i pozbędziesz się choroby raz na zawsze!

  • Równiez trzymam kciuki. Wszystko będzie dobrze. Najwazniejsze, że jesteś już w domu. Domowa atmosfera na pewno dobrze na Ciebie zadziała.Drugie zdjęcie bardzo pozytywne.Naprawdę fajnie się trzymasz.
    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *