To jeszcze nie koniec

To jeszcze nie koniec

Moje prawdziwe białe, to znaczy blade oblicze.

14438872_1069085953187628_1279526050_o

Dla mnie ta choroba jest złożona z 3 etapów

1. Chemia, która wybija komórki rakowe, a potem utrzymuje „czystość”.

2.Przeszczep,czyli chemia wysysająca ze mnie wszystko do cna. Następnie wlanie we mnie szpiku od mojego SUPERKTOSIA.

3.Regeneracja domowa, czyli pilnowanie mnie jakbym była 5 latką do tego z listą rzeczy, których nie mogę jeść. Jedzenie to dla mnie największy ból jaki widać.

Jestem w tej chwili przed etapem 2 i myślę, że on jest najbardziej przerażający. Jednak nie jest to strach. Bardziej przypomina stresik. Wydaję mi się, że chodzi o poznawanie nowych pielęgniarek, lekarzy i nowego miejsca. Tak samo miałam przed 1 etapem, wiec będzie dobrze. Mam nadzieję, że tam też mnie polubią! I mam nadzieję, że tutaj mnie lubili, haha. Przyjęcie w Katowicach mam 3.10, jedziemy dzień wcześniej pokazać moją śliczną  łysinkę rodzince, bo mieszka niedaleko. Przeszczep planowany jest na 17-18. Podczas rozmowy z Panem, który mnie informował o terminie. Pan się śmiał, że ma nadzieję że cały ten proces tak gładko przejdzie jak ta rozmowa. Też mam taką nadzieję i pozdrawiam serdecznie :). To, że rozmowa przeszła bez żadnych pytań zawdzięczam mojej kochanej współlokatorce, która w dalszym ciągu przeciera mi szlaki. Moje życie to ciągnący się fart! W każdym razie po skończonej rozmowie, siadłam i zaczęłam płakać. Nie było to histerycznie wydzieranie się. Po prostu zwykłe łzy, bo dopiero kiedy dostajesz telefon, myśl o przeszczepie do Ciebie dochodzi. Tak jak to, że mam białaczkę. Czasami staję przed lustrem i patrzę na siebie. Potem myślę o tym, że nie mogę zjeść świeżej, soczystej gruszki. Tak, jedzenie. I wtedy dochodzi do mnie, że mam białaczkę. Nie, nie mam ochoty rzucić się z 8 piętra. Tylko podchodzę do mamy i mówię jej „Mamo ja mam raka”. WOW, szybko zdałam sobie z tego sprawę! Trudno w to uwierzyć, bo to nie spotyka jakieś osoby z drugiego końca świata, której się współczuje i przesyła pieniądze, a za jakiś czas zapomina. To nagle spotyka kogoś, kogo znamy, lubimy, kochamy, chcemy poślubić ;))). I do tego pisze o tym na blogu, spamuje zdjęciami i nie da o sobie zapomnieć. Taak to jaa. Jednak i ja i moja rodzina wiemy, że choruję i jeszcze trochę tej drogi przed nami, ale żyjemy dalej. Wyjeżdżamy na działkę, wychodzimy na spacery i dużo, dużo się śmiejemy, bo to najlepszy lek na wszystko. Każdemu życzę żeby odnalazł w sobie siłę, aby mieć takie podejście. Cieszyć się życiem i być dobrym człowiekiem dla innych. Nie przejmować się tak bardzo śmiertelną chorobą, bo nie chce Was dobijać, ale WSZYSCY kiedyś umrzemy!

A i będzie coś super, to znaczy super dla mnie. I jak dodam następny post to zobaczymy czy też takie super dla Was.

Tak jak pisałam wyjeżdżamy na działkę.

14501976_1074312005998356_1102867523_n 14509157_1074311992665024_1819027527_n 14463748_1074311925998364_653148835_n-1



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *